Ataki na Stowarzyszenie i na mnie jako radnego trwają cały czas z różnym nasileniem. Największy wylew internetowego „hejtu” miał miejsce w momencie wyburzania budynku dworca.
Protestowaliśmy, bo dla nas to utrata symbolu Strzemieszyc i niszczenie naszej tożsamości. Dla innych to tylko ruina. Może komuś nie podobało się żądanie znalezienia odpowiedzialnych za doprowadzenie do tej ruiny ?..
Naruszyliśmy monopol na władzę. Władzę totalną, która za pomocą festynów i imprez oraz „przyjaznych” organizacji monopolizuje życie społeczne. Nawet rozpoczęcie protestów przeciw budowie kompostowni zostało skanalizowane zebraniami w remizie OSP, które po pewnym czasie stały się tak „jałowe”, nic nie wnoszące, właściwie polegające na pozorowaniu protestów, że wyszliśmy stamtąd i założyliśmy Stowarzyszenie. To była ważna decyzja, bo pozwoliła na skuteczne działanie.
Oprócz bezpośrednich ataków, rozsiewania nieprawdziwych plotek ostatnio ma miejsce nowa forma działania polegająca na dyskredytowaniu wszystkiego, co robimy. Grupa osób zaczyna nagle „udowadniać”, że to, co robimy, to ich „dzieła”, chociaż nie tylko nie pomagali, nie tylko nie wiedzieli o tym, co robimy, ale nawet przeszkadzali. Bierze w tym również niestety udział Urząd Miejski. To nie są przypadki.
Całość zaczyna przypominać zorganizowaną akcję. Nie wiemy, czy to efekt naruszenia czyichś interesów, czy ktoś już zaczął akcję wyborczą. Jedno jest ważne. To nie są działania służące mieszkańcom Strzemieszyc. Nikt nie lubi i nie szanuje środowiska, które wygląda na skłócone. A działania tej grupy osób mają to między innymi na celu, oprócz wyeliminowania i zdyskredytowania nas w oczach mieszkańców. I przeszkadzania w pracy, którą wykonujemy. My nikogo nie atakujemy, co możemy udowodnić, lecz to nam się wmawia, że my skłócamy. Bronimy swojego zdania na każdy temat i będziemy bronić.
Próbkę tych działań mieliśmy przy utworzeniu Rady Dzielnicy. Nagle na pierwszym spotkaniu okazało się, ze wszystko jest „ułożone”. Osoby, będące naszymi członkami, nagle całkowicie się przeformowały i znalazły się w układzie, który objął wszystkie stanowiska i nie dopuszczał do przegłosowania przez Stowarzyszenie żadnej inicjatywy, nawet występując przeciw przywróceniu Komisariatu Policji.
Co spowodowało nagły zwrot tych osób, można się tylko domyślać. Przekonywano nas, że z władza trzeba się dogadać, to władza coś załatwi. Może tak bulwersującą jak ostatnio wybudowana droga dojazdowa do jednej posesji, która miała być drogą łączącą ul. Majewskiego z ul. Ofiar Katynia, a widząc wykonanie nie jest taką drogą.
W swoich działaniach udało nam się mimo niesprzyjających okoliczności dużo osiągnąć. Od protestów doszliśmy do współpracy z zakładami, co jednak nie oznacza, że nie będziemy żądać przestrzegania norm ochrony środowiska i zmienimy nastawienie do trucicieli i uciążliwych sąsiadów. Konsekwencja w działaniu zaczyna nawet odnosić skutek we współpracy z Urzędem Miasta.
Byliśmy w Sejmie, w Kancelarii Prezydenta, kolejne spotkanie mamy ustalone z Wojewodą Śląskim. Liczymy, że te spotkania, w których wychodzimy znacznie szerzej poza Dąbrowę Górniczą, pozwolą na przedstawienie problemów , wymagających współdziałania administracji państwowej i samorządowej oraz mieszkańców.
Tylko w ten sposób można załatwić sprawy ważne dla nas wszystkich, wynikające z mieszkania na wyjątkowo nasyconym uciążliwym przemysłem terenie.
Jerzy Reszke